DEKRA: Jakie są Pańskie doświadczenia z kilkunastu lat prowadzenia nauczania zdalnego?
Sławomir Wawak: Pierwsze próby nauczania na odległość podejmowałem w 2003 roku, a od 2006 roku moja uczelnia, Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie, wprowadziła formalne zasady prowadzenia takich zajęć. Od tego czasu praktycznie wszystkie zajęcia, które prowadzę, są w części realizowane w formule zdalnej.
Wykorzystuję przede wszystkim platformę Moodle, która pozwala na tworzenie spójnych i rozbudowanych kursów. Dla możliwie bogatego i zróżnicowanego przekazu stosuję także cały szereg narzędzi dodatkowych, np.: Zoom, Kahoot, Padlet.
Preferencje uczestników zmieniają się w czasie, dlatego każdego roku wprowadzam nowe rozwiązania, które lepiej odpowiadają oczekiwaniom. Przykładowo kilka lat temu zauważyłem spadek motywacji do czytania materiałów, dlatego zacząłem stopniowo uzupełniać je nagraniami prezentowanymi na YouTube. Obecnie kolejnym wyzwaniem jest zwiększenie interaktywności nauczania.
Niektórzy rozpoczynając nauczanie zdalne myślą, że opracowanie kursu jest działaniem jednorazowym. W praktyce żaden z moich kursów nie wytrzymał bez zmian więcej niż 2 lata. Nie chodzi tylko o dodawanie nowych informacji czy metod, a przede wszystkim o dostosowywanie do oczekiwań uczestników.
DEKRA: Z punktu widzenia prowadzącego zajęcia, czym różnią się zajęcia prowadzone on-line od stacjonarnych?
Sławomir Wawak: W ostatnich miesiącach wiele osób zostało zmuszonych do przejścia na zdalne formy nauczania. Bardzo często wybierali aplikacje do rozmów, jak Zoom, Skype czy Webex. I pierwsze wrażenie mogło być takie, że właściwie to niewiele się to różni od zwykłych szkoleń czy warsztatów. Jednak to tylko wrażenie. W praktyce różnice są bardzo poważne.
Wielu trenerów nie zdaje sobie sprawy z tego, że werbalne przekazywanie informacji to tylko niewielki procent całego procesu komunikacji. Znaczenie mają gesty, miny, postawa i inne czynniki. Relacje nawiązujemy często w przerwach na kawę, które na Zoomie wyglądają zupełnie inaczej. Chcąc prowadzić zajęcia zdalne trzeba przeprojektować całe szkolenie tak, aby zrekompensować braki w procesie komunikacji i skutecznie dotrzeć do uczestników. Dlatego kurs on-line będzie zaprojektowany inaczej niż zajęcia stacjonarne.
Ponadto dochodzą czynniki, których nie braliśmy pod uwagę podczas stacjonarnych szkoleń. Zwykle nikt w sali nie pyta "czy mnie słychać" i nie ustawia kamery czy oświetlenia. Dużym problemem dla prowadzących, ale też dla uczestników, są warunki lokalowe. Trzeba bowiem zapewnić ciszę, a uruchomienie kamery wymaga zapanowania nad tłem i oświetleniem. Kamera jest ważna, bo brak kontaktu wzrokowego jeszcze bardziej ogranicza proces komunikacji.
Paradoksalnie, to czego na początku większość osób się obawia, to kwestie techniczne. Tymczasem w praktyce mają one bardzo ograniczony wpływ na jakość zajęć. O ile dysponujemy przyzwoitym mikrofonem, kamerą i połączeniem internetowym, to pozostałe kwestie nie stanowią dużego problemu. Duża biegłość korzystania z narzędzi informatycznych nie jest wymagana przez uczestników szkoleń.
DEKRA: Jakie są kluczowe czynniki dobrego nauczania przez Internet?
Sławomir Wawak: Projektując szkolenie zdalne trzeba przede wszystkim rozwiązać problem ograniczonej komunikacji. Dlatego należy podnosić aktywność uczestników, wprowadzać większą liczbę zadań, warsztatów, interakcji. Monologi trenera powinny być ograniczane (maks. 20-30 minut), a jeśli muszą pozostać, to powinny być dzielone na mniejsze fragmenty i przerywane warsztatami.
Dobrym rozwiązaniem jest stosowanie odwróconej lekcji, gdzie ćwiczenie wykorzystujące intuicję uczestników wyprzedza prezentację teorii. Wtedy łatwiej "znieść" tę część wykładową. Prezentacja treści może też wykorzystywać narzędzia typu Padlet czy Kahoot, co zwiększa interakcję, wyrywa z monotonii wykładu. Dobrym sposobem jest także praca w podgrupach i dyskusje.
Obciążenie prowadzącego w trakcie szkolenia jest większe albo przynajmniej ma inny charakter. W sali możemy skupiać się na interakcji, a przed komputerem trzeba równocześnie monitorować działanie kilku aplikacji. Jeśli trener korzysta z jednego monitora, to może monitorować tylko jedną kwestię na raz. Ja prowadzę zajęcia, korzystając z 3 monitorów, bo tylko wtedy mogę jednocześnie widzieć uczestników, materiały, aplikacje i jeszcze planować kolejne etapy szkolenia tak, aby zapewnić płynność. Przerwy pomiędzy kolejnymi elementami szkolenia są dopuszczalne, ale powodują wytracenie tempa i mogą utrudniać uczestnikom odbiór.
Jeśli zmienimy sposób prowadzenia szkolenia na bardziej interaktywny, to skutkiem ubocznym może być wydłużenie czasu potrzebnego na realizację całego programu. Stajemy więc wobec wyboru - czy coś „ciąć”, czy wydłużać szkolenie. Jest jednak także trzecia droga, która w wielu przypadkach się sprawdza. Część materiałów można przekazać przed szkoleniem. Może to być nagranie, tekst, ale także zadanie do samodzielnego przygotowania, które potem będzie omówione na początku szkolenia. Nie wszystko można w ten sposób przekazać. Wchodzą tu w grę ograniczenia wynikające z prawa autorskiego, a także trudność w samodzielnym przyswojeniu pewnych treści (np. zawartość norm). Należy zatem dobrze przemyśleć, co przekażemy uczestnikom przed szkoleniem. Podobne rozwiązanie można zastosować na koniec szkolenia - przekazać zadanie, które będzie omówione na dodatkowych konsultacjach lub mailem. W każdym przypadku trzeba bardzo dobrze i precyzyjnie przygotować instrukcje, bowiem nie będzie możliwości wytłumaczenia czy skorygowania poleceń.
Prof. d. hab. Sławomir Wawak jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Jako autorytet w dziedzinie zarządzania naucza menedżerów jakości i studentów z całego świata. Przez Internet szkoli już od kilkunastu lat. Pro publico bono prowadzi encyklopedię zarządzania, którą rocznie odwiedza 5 mln użytkowników.
Szkolenia, które zmienią Twoją karierę